środa, 5 marca 2014

Lanie wody


Naturalnym dążeniem każdego mistrza, bez znaczenia, poety, malarza czy masarza,  jest dotarcie ze swoim dziełem do możliwie najszerszego grona odbiorców. I chociaż inna jest dla nich miara, we wszystkich przypadkach decyduje o tym czas przydatności do spożycia. Dla dwóch pierwszych będzie to czystość idei, dla trzeciego – czystość  produkcji.
Podstawą zaś wszystkich zabiegów higienicznych jest woda. O skuteczności mycia decyduje jej skład chemiczny, o skuteczności dezynfekcji –  mikrobiologiczny.

Woda jako nośnik energii cieplnej i kinetycznej decyduje o płukaniu wstępnym (czyli o tym co pozostanie do zmycia), zaś po dezynfekcji i ostatecznym płukaniu końcowym –   o tym,  z czym spotka się nasz surowiec i produkt  na  linii technologicznej.  Właściwie na tym rozważania o wodzie można by zakończyć, gdyby nie pazerność i lenistwo dostarczającego ją  monopolisty, który dbałość o fizykochemię zastąpił odstępstwami od normy a troskę o właściwą mikrobiologię chlorowaniem bez opamiętania. Niedostatki zaś w tych obszarach nadrabiał wyjątkową troską o własne dochody.
Potrzeba, która jak wiadomo jest matką wynalazków,  zaowocowała więc najpierw  systemami   mycia ciśnieniowego redukującymi ilość zużywanej wody, potem stacjami uzdatniania a w końcu  instalacjami i urządzeniami utrzymującymi mikrobiologię wody na  właściwym dla nas poziomie. Nie znaczy to bynajmniej, że dopiero teraz odkryto takie związki jak nadtlenek wodoru,  dwutlenek chloru czy kwas nadmrówkowy, ale dopiero teraz,  korzystając z rozwoju elektroniki możliwe stało się ich praktyczne zastosowanie w warunkach ubojni czy masarni.  Miniaturyzacja i precyzja układów sterujących dozowaniem reagentów (do strefy reakcji) i  powstałego dezynfekanta (nietrwałego a w większych stężeniach wybuchowego)  do obiegu wodnego,  pozwoliła na wykorzystanie ich niezwykłych właściwości biobójczych nawet w przypadku pojedynczej linii lub urządzenia.  Już kilka części substancji aktywnej (dwutlenku chloru lub kwasu nadmrówkowego)  na milion części wody  jest w stanie zniszczyć wszystkie drobnoustroje, które przeżyły chlorowanie i dezynfekcję, nie pozostawiając przy tym  śladu w postaci zmian smaku i zapachu.
Nadtlenek wodoru nie jest tak aktywny jak dwa pozostałe dlatego w miarę bezpiecznie można operować 30%-owym koncentratem  w dozowaniu do układów wodnych. Jest jednak jedynym, który w szczególnym przypadku (Peroxol) może być użyty do dezynfekcji produktu spożywczego.  Inne modyfikacje np. Sanosil  (z dodatkiem  niewielkiej ilości jonów srebra, mniejszej niż dopuszcza się w wodzie pitnej) można również używać bez spłukiwania. Będą ponadto niezwykle przydatne już w temperaturach nieco powyżej 0˚C.

 Dzięki temu woda płucząca stała się jednocześnie gwarantem najwyższego standardu higieny i wynikającego stąd wydłużenia przydatności do spożycia wytworzonego  produktu. A zatem powróciliśmy do punktu wyjścia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz